W najnowszym numerze „Orędzia Miłosierdzia ks. Wojciech Rebeta odpowiada na pytanie, które nurtuje wielu ludzi: Jak reagować na pojawiające się w sercu pragnienia? Czy można kierować się tym, co podpowiadają?
Pragnienia są częścią ludzkiego życia. Pojawiają się w sercu każdego człowieka i wywołują nieraz wielkie poruszenia. Są powodem podejmowanych decyzji i dlatego zasługują na głębszą refleksję.
Znaczenie pragnień
Pragnienie jako pewnego rodzaju dążenie do czegoś jest częścią naszej natury. W tym sensie jest darem, dzięki któremu osiąga się zamierzone cele. Pragnienie głodu, ciepła czy dachu nad głową sprawia, że możliwe jest zaspokojenie podstawowych funkcji życiowych. Człowiek ma mnóstwo pragnień, mniejszych i większych, zwyczajnych, ale i specyficznych tylko dla rodzaju ludzkiego. Wśród nich są potrzeby wyższego rzędu, dotyczące techniki, kultury, religii. Jednym słowem, pragnienia są motorem napędowym, dzięki którym ludzie podejmują jakieś działania.
Po drugie, pragnienie jest wyrazem autentycznej wolności człowieka. Samo w sobie, jako uczucie, jest moralnie neutralne. Jednak ludzie chcą bardzo różnych rzeczy i podejmują decyzje, które przynoszą różne skutki. Lekarz chce wyleczyć pacjenta i przez to dokonuje się konkretne dobro. Może być i zło, jeśli ktoś, np. chce ukraść pieniądze i to robi. Widać zatem, że dopiero przedmiot pragnienia i intencja człowieka i okoliczności sprawiają, że o pragnieniu można mówić w kategoriach dobra lub zła.
Dzięki pragnieniom jest możliwe także zobaczenie tego, co tak naprawdę tkwi w sercu człowieka. To takie spojrzenie w duchowe lustro, jakże potrzebne każdemu, żeby się sobie przyjrzeć. Mając na myśli pewne znane powiedzenie, można śmiało powiedzieć: Pokaż mi twoje pragnienia, a powiem ci, kim jesteś. Kiedyś Pan Jezus zapytał Siostrę. Faustynę: Czy nie masz jakich pragnień w sercu? (Dz. 1700). Potrzeba rozpoznawać charakter pragnień, by przez to mieć wpływ na podejmowane czyny.
Pragnienia, wobec których potrzeba dystansu
Łatwo przychodzi nam iść za pojawiającym się pragnieniem. Często dokonuje się to bezrefleksyjnie. Szkody wynikające z takiego podejścia mogą być jednak ogromne. Księga Syracha poucza: Nie idź za twymi namiętnościami, powstrzymaj się od pożądań! Jeżeli pozwolisz duszy swej na upodobanie w namiętnościach, uczynisz z siebie pośmiewisko dla twych nieprzyjaciół (Syr 18, 30-31). Nie wystarczy zatem samo pragnienie czegoś, choćby było ono wielkie, ażeby to uzasadniało podjęcie jakiegoś działania pod jego wpływem. Bolesną, ale jakże prawdziwą jest myśl przypisywana św. Szarbelowi: Człowiek pragnie wielu rzeczy, których nie potrzebuje i potrzebuje wielu, których nie pragnie.
Pan Jezus dał poznać Siostrze Faustynie, jak niebezpieczne jest uparte dążenie do czegoś, bez oglądania się na Jego wolę. Polecił jej, aby powiedziała grzesznikom o Jego darach, których chce im udzielać dla ich nawrócenia i dlatego przemawia do nich także przez to, co jest trudne, bolesne. Dodaje na końcu ze smutkiem: A jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im, czego pragną (Dz. 1728). Można być zatem zdobywcą wielu dóbr, które wcale nie są dobrem. Gwałtowana postać pragnienia ludzkiego, która sprzeciwia się wskazaniom rozumu, nazywana jest pożądaniem (por. KKK, 2515). Prowadzi ono do zaspokojenia wielu różnych potrzeb często w sposób niegodziwy, sprzeciwiając się miłości Boga i wyrządzając szkody bliźnim.
Święty Paweł zauważył, że wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść (1 Kor 10, 23). W pierwszej kolejności dotyczy to pragnień, które prowadzą do grzechu. Na początku mogą być tylko pokusą, ale łatwo stają się przyczyną duchowego upadku, jeśli zostaną dopuszczone do głosu. Istnieją również inne sytuacje, w których jakieś pragnienia wydają się same w sobie bardzo dobre. Pewnego razu Siostra Faustyna miała podróżować statkiem i wszystko było do tego przygotowane. Pan Jezus chciał jednak, aby została w domu i dodał: Wycieczka ta będzie ze szkodą dla twojej duszy (Dz. 64).
Pragnienia, którym można dawać wiarę
Jezus na krzyżu wypowiedział słowo: Pragnę (J 19, 28). Niezależnie od tego, że z pewnością odpowiadało ono wielkiemu cierpieniu fizycznemu, Kościół odczytuje tę wypowiedź przede wszystkim jako wielkie pragnienie zbawienia dla wszystkich ludzi. Chrystus zwierzył się Siostrze Faustynie: Palą Mnie płomienie miłosierdzia, chcę je wylać na dusze ludzkie (Dz. 50).
Święta Faustyna jako wierna uczennica Chrystusa miała w sobie bardzo wiele pragnień, które odzwierciedlały stan Jego serca. Przykładowo: Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie (Dz. 163). Wiedząc o tym, że pragnieniem Zbawiciela jest udzielanie wszelkich łask potrzebnych do nawrócenia, zapisała: Pragnę przyprowadzić wszystkich grzeszników do stóp Twoich, aby wysławiali przez nieskończone wieki miłosierdzie Twoje (Dz. 72).
Najważniejszym kryterium pozwalającym na udzielanie zielonego światła pragnieniom – jeśli tak można obrazowo powiedzieć – jest szukanie woli Bożej i zdecydowana chęć, ażeby to ona tylko się spełniła. Sekretarka Bożego Miłosierdzia wyznała: O mój Jezu, Ty wiesz, że we wszystkich pragnieniach swoich zawsze chcę widzieć wolę Twoją (Dz. 1729). Tu objawia się, na ile ktoś faktycznie poznał Boga i Go kocha. Jeśli tak jest, to pielęgnuje w sobie to, co jest miłe Panu, co od Niego pochodzi, do czego zachęca Duch Święty.
Dojrzewanie postawy człowieka wobec pragnień
Tak jak zmienia się ludzkie ciało i podlega prawom wzrostu i rozwoju, tak samo konieczne staje się dojrzewanie wewnętrzne. Dotyczy to także pragnień. Podstawowym przejawem dojrzałości jest stały wgląd w siebie. Chodzi o to, by „dojrzeć” – co jest we mnie, jakie pragnienia? Potrzeba je nazywać, przede wszystkim stawać w prawdzie o sobie.
Widząc swoje pragnienia, można i trzeba następnie podejmować decyzje; jednym dążeniom mówić „tak”, innym stawiać opór i mówić „nie”. Piękną i prostą podpowiedź daje nam św. Josemaría Escrivá: Podczas modlitwy kieruj niewłaściwymi myślami, jak gdybyś był policjantem stojącym na skrzyżowaniu. Po to masz siłę woli (Droga, 891). Świat pragnień podlega procesowi wychowywania. To nie jest tak, że ktoś miał szczęście i otrzymał los na loterii, że ma tylko dobre pragnienia, a ktoś drugi ich nie wylosował. Pragnienia trzeba oczyszczać, podejmować ciągły wysiłek pielęgnowania jednych i wykarczowywania innych. Tak wyrabia się cnota, która jest wypracowaną sprawnością, a nie tylko talentem.
Cały proces przemiany człowieka, jego dojrzewania duchowego, polega na zmniejszaniu dystansu, aż po zjednoczenie między własnymi pragnieniami a pragnieniami Jezusa. Wierzący w Chrystusa – są bowiem tymi, którzy – ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami (Ga 5, 24), są prowadzeni przez Ducha i kierują się Jego pragnieniami (KKK, 2543). Jakże ważne w tym procesie jest karmienie umysłu i serca tym, co właściwe. Dojrzały człowiek powinien zadać sobie pytanie: Co czytam, czego słucham, na co się patrzę, z kim rozmawiam? Bo jak mówi przysłowie: Kto z kim przestaje, takim się staje. A doświadczenie miłości pozwoli wyznać Panu: Nie ma dla mnie dobra poza Tobą (Ps 16, 2).
ks. Wojciech Rebeta